Początek maja 2024 w duńskim Aarhus zaczynam z polską wycieczką z dużego rejsowego wycieczkowca Costa. Jest to dla nich już koniec dwu-tygodniowego rejsu i w Aarhus trafiają na iście letnią pogodę, czyli słońce, niebieskie niebo, sucho i przyjemnie, nie to, co półtora tygodnia temu w Kadyksie, gdzie było tak zimno, że chodzili w zimowych kurtkach.
Większość turystów przyjeżdżających do Aarhus nie ma wcześniej pojęcia o istnieniu tego przepięknego miasta. Na trasach wycieczkowców też pojawiło się stosunkowo niedawno, co jest wielką szkodą, bo to miasto, które potrafi momentalnie urzec odwiedzających. Ma niezwykle długą historię, by nie rozwlekać się zbyt wiele - jest jednym z najstarszych duńskich osad założonych przez Wikingów. Pod koniec VIII wieku, gdy powstało, zostało nazwane Aros, co w staro-nordyckim języku, którym posługiwali się Wikingowie znaczyło 'ujście rzeki'. Obecnie jest właśnie malowniczo położone przy ujściu rzeki Aarhus do morza. Kiedyś było to głównie strategiczne i handlowe położenie, dzisiaj daje wiele możliwości wypoczynku przy lub na wodzie i kusi plażami albo zewnętrznymi basenami w morskiej wodzie w nowej dzielnicy Aarhus Ø.
Aarhus, położone na wschodnim wybrzeżu Półwyspu Jutlandzkiego jest drugim największym miastem w Danii i największym na jej kontynentalnej części. W porównaniu do innych dużych europejskich miast wciąż jest dość kompaktowe, ma ok. 360 tys. mieszkańców i znakomita część śródmieścia jest dostępna tylko dla pieszych, dlatego najlepiej po prostu po nim wędrować. Zarówno z portu, do którego przypływają statki, jak i z dworca kolejowego spacer do katedry zajmuje 10 minut. A wokół katedry leży najstarsza dzielnica miasta, Dzielnica Łacińska, z klimatycznymi butikami i kawiarnianymi ogródkami.
Zwiedzanie katedry i lub innych kościołów jest zawsze na liście rzeczy do obejrzenia, Dzielnica Łacińska to również obowiązkowa część spaceru po mieście. Niedaleko śródmieścia mamy tez świetne muzea, gdzie można spędzić pół dnia (jeśli nie więcej).
Jedno to ARoS - Muzeum Sztuki Współczesnej, z charakterystyczną instalacją na dachu przypominającą tęczę i tak też nazwanej - 'Your Rainbow Panorama' - przez artystę Olafura Eliassona. Instalacja to nic innego jak tunel ze szkła we wszystkich kolorach tęczy, poprowadzony po okręgu, co daje możliwość spojrzenia na miasto we wszystkich kierunkach i podziwiania wspaniałych widoków. Poniżej tęczowej instalacji znajduje się też ogromny taras, gdzie można odpocząć na leżakach. Muzeum oferuje wystawy tymczasowe i ma też fantastyczna kolekcję własną od modernizmu do współczesności.
Z ARoS mamy niecałe 10 minut do innego muzeum, Den Gamle By (Stare Miasto), które jest typem skansenu w wersji 2.0 lub 3.0 i jest pionierem nowego typu nowoczesnego i interaktywnego muzeum etnograficznego pokazującym ewolucję duńskiego miasta. To mini-miasteczko oprócz oryginalnej architektonicznie zabudowy oferuje podróż w czasie, w trakcie której możemy myszkować po wnętrzach domów, warsztatów, sklepików - z oryginalnym umeblowaniem i sprzętem, możemy spotkać osoby odgrywające role osób z poszczególnych epok historycznych i porozmawiać z nimi. Czeka nas tutaj wędrówka przez trzy okresy rozwoju duńskiego miasta. W najstarszej, w której zebrano oryginalne, czasem nawet 400-letnie budynki z całej Danii możemy podejrzeć jak wyglądało życie na Północy Europy do połowy XIX wieku. Następna epoka to lata 30-ste XX wieku, gdzie można wejść do jednego z pierwszych handlarzy samochodowych w Danii i obejrzeć ofertę samochodów z 1927 roku. Znajdziemy tu też mały browar, gdzie można skosztować piw ważonych wg starych receptur. Najnowsza część to lata Flower Power, czyli 1974 rok. Tu mamy najwięcej mieszkań do obejrzenia, całkowicie wyposażonych i odwzorowanych, w niektórych z ekranów zawieszonych w ich pokojach w swoje życie w latach 70-tych, wprowadzają nas mieszkańcy tych mieszkań, np członkowie studenckiej komuny albo singielka z centrum Aarhus. Można zajrzeć do lodówek, obejrzeć program kulinarny w czarno-białym telewizorze, zadzwonić do sąsiada z telefonu z tarczą albo zjeść hot doga z charakterystycznej budki na ulicy albo klasyczne danie lunchowe w jednej z knajpek. Den Gamle By ma też wiele muzeów na miejscu, np. Galerię Duńskiego Plakatu, Muzeum Zabawek, Sreber, Zegarów i Zegarków, Biżuterii i moje ulubione czyli 'Podróż w czasie', gdzie windą udajemy się do początków powstania wikińskiego Aros i w interaktywnej wystawie podróżujemy po historii Aarhus. Najlepiej nastawić się tutaj na przynajmniej pół dnia, żeby zobaczyć i doświadczyć jak najwięcej i mieć czas, by pochodzić wąskimi uliczkami jak w labiryncie, wejść w uchylone drzwi do budynków i dać ponieść się historii.
Muzea to zawsze dobra opcja, gdy pogoda nas nie rozpieszcza, bo w każdym jest też przestrzeń do odpoczynku i doznań kulinarnych. Gdy jednak mamy szczęście i świeci słońce najlepszą w tej chwili miejscówką jest Salling Garden Rooftop, świetna kilku-kondygnacyjna przestrzeń na dachu domu towarowego Salling. Jest tam amfiteatr, gdzie latem w soboty są organizowane koncerty, kawiarnia, platformy widokowe na wszystkie strony świata i ławeczki ukryte wśród roślin, bo jest to również ogród. Jedynym mankamentem jest to, że dach jest dostępny tylko w godzinach otwarcia domu towarowego, zatem zawsze zamknięty w święta państwowe i religijne (ewangelickie).
Z deptaku, na którym znajduje się dom towarowy Salling, możemy przejść na bulwar nadrzeczny, gdzie czeka na nas szeroka oferta gastronomiczna albo pójść nad zatokę i dalej na wyspę, czyli Aarhus Ø. Niegdyś był tam terminal kontenerowy, a teraz nowa dzielnica mieszkalna, której budowa wreszcie po latach dobiega końca i dzielnica zyskała nowe kafejki, bistra, street food market, kompleks basenów morskich, nową siedzibę teatru Gruppen 38 i platformę widokową na 42 piętrze budynku Lighthouse. Żeby wjechać na najwyższy budynek Danii trzeba kupić bilet do Aarhus Øje, który zawiera wjazd na szczyt budynku i zwiedzanie ekspozycji o zatoce i nowej dzielnicy miasta.
Z polska wycieczką, o której wspomniałam na początku udało nam się tylko zobaczyć to, co zmieściło się w 3 godziny ich pieszej wycieczki, ale myślę, że nie była to ich ostatnia wizyta w Aarhus, tym bardziej, że na pożegnanie stwierdzili, że nie mogą zdecydować które miasto było piękniejsze na ich rejsowej trasie, Brugia czy Aarhus. W Brugii jeszcze nie byłam, ale z całą stanowczością przyznaję, że przez ostatnie lata Aarhus niebywale się zmieniło i wypiękniało i przyciąga coraz więcej ludzi chcących tu się uczyć i pracować, albo po prostu je zwiedzić. Jest również zwycięzcą rankingu the Happy City Index 2023.
To co, widzimy się w Aarhus?
https://www.moesgaardmuseum.dk/en/
Brak komentarzy