A tymczasem w Danii...

To content | To menu | To search

Wzajemne szokowanie czyli emigracja buraczana kontra goli tubylcy

Dziś jest środa, dziesiąty dzień bez cienia słońca nawet, nie pamiętam kiedy ostatnio było tu tak mało światła. Lepka ektoplazma (tak, tak, czytało się niedawno książki Bator) owija północ Europy, mam nadzieję, że w moim kraju rodzinnym jest nieco lepiej. Ciężko się wstaje i zanim człowiek się doprowadzi do pionu po czwartej kawie, znowu zapada noc. Na dodatek pokończyły się seriale, to naprawdę chamstwo, że kończą się one już miesiąc przed Gwiazdką. Dobrze, że w Danii jest tradycja telewizyjnych kalendarzy świątecznych, za niecałe 2 tygodnie znowu się przyssiemy do jakiegoś na 24 dni…. Dobrze, że chociaż ten internet działa, nie to, co w Chinach na przykład, Facebook mają reglamentowany. Trochę radości przyniosły mi wybory lokalne (nie, nie afera z programem do liczenia, ale sytuacja w Poznaniu). Jest nadzieja na obalenie kolesia, który nie wie kiedy skończyć i którego wszyscy mają dosyć. Oj, będzie się działo, jaka szkoda, że nie będę głosować!!! Przy okazji natrafiłam na wiadomość o audycji radiowej, zawieszonej na FB przez znajomego, bardzo ciekawej, wysłuchałam jej dwa razy, o kraju, w którym aktualnie mieszkam, przede wszystkim słynnej tutaj emigracji buraczanej (nie mylić z kartoflaną, niemiecką - http://da.wikipedia.org/wiki/Kartoffeltyskere )

Emigracja buraczana w Danii, pierwsza duża emigracja polska, to zjawisko z XIX wieku, wydaje się, że Polacy to naród niezwykle mobilny, tradycje emigracji mamy wyssane z mlekiem matki. Otóż w 1893 przyjechało 400 polskich kobiet na południe Danii, konkretnie na wyspę Lolland, gdzie były od wiosny do jesieni robotnicami sezonowymi. Od tamtej pory przyjeżdżały regularnie, w 1908 roku uchwalono nawet specjalne prawo dot. polskich robotników, które regulowało ich warunki pracy i życia, zarobki, czas pracy, gwarantowało prawo do opieki zdrowotnej itp. Kiedy wybuchła I Wojna Światowa wielu Polaków zdecydowało się zostać na stałe. Do dziś szczególnie dużo polskich nazwisk można spotkać właśnie w południowych regionach kraju - więcej można poczytać tutaj, po duńsku, ale od czego mamy Google Translator i parę szarych komórek: http://da.wikipedia.org/wiki/Polske_landarbejdere_i_Danmark

Ale piszę o tym też dlatego, że w audycji przypomniana jest etymologia duńskiego powiedzenia ‘at leve på polsk’, które powstało przy okazji zatrudniania polskich robotników na buraczanych wykopkach. ‘Życie po polsku’ oznaczało życie na kocią łapę, bo w protestanckiej Danii trudno było o katolickich księży, którzy mogliby dać ślub polskim robotnikom, więc zdarzało się, że mieszkało się po prostu bez ślubu. Do dziś używa się tego powiedzenia, nawet ściągnęłam sobie od Agnieszki pomysł umieszczenia go na zawiadomieniu o własnym ślubie. Jak to leci po niemiecku, Agnieszkum, coś z psem?


slub1.JPG


slub2.JPG

Co do audycji, rozśmiesza, co szokowało przyjezdnych Polaków u Duńczyków (posłuchajcie). Do dziś zresztą jest taki stereotyp Duńczyka - Piotr S. - ucieszysz się…. Wywiadu udziela tłumaczka pamiętników Andersena, Polaków szokowało też to, jak światli byli rolnicy duńscy. Czytali baśnie Andersena, chodzili na spotkania z nim, ba, pisywali do niego listy! Ale w audycji mamy nie tylko wiek XIX, jest też o późniejszych polskich emigracjach do Danii, powojennej albo tej w 1968 roku, jest też dużo o duńskim pragmatyzmie i o tym dlaczego nie brali czynnego udziału w II Wojnie Światowej - http://www.polskieradio.pl/8/472/Artykul/1290513,Dunczycy-szokowali-polskich-chlopow

Miłego słuchania, szczególnie tym, co mają dość listopadowej szarówki, wpędzającej nas w chandrę….

Comments

1. On Friday, November 21 2014, 16:46 by Kimek

At least the sun was shining today - but interesting facts nevertheless!

2. On Monday, November 24 2014, 22:38 by T

Bardzo ciekawa audycja, nigdy nie słyszałam o emigracji buraczanej, całe życie się człowiek uczy:) O Andersenie i jego pamiętnikach piszą też w najnowszych grudniowych Wysokich Obcasach extra które już na Ciebie czekają w Posen:) Poznań też jest od kilku tygodni pokryty lepką ektoplazmą...